pragnę zainicjować przedsięwzięcie
pt. "HUMOR LOTNICZY, NIEZWYKŁE HISTORIE"
Każdy z nas zna takie zdarzenia z życia wzięte, zasłyszał lub sam był autorem różnego rodzaju dowcipów, kawałów, opowieści lotników prawdziwych, lub zmyślonych które przyprawiały nas w stan lepszego"samopoczucia".W związku z tym zapraszam szeroko rozumiane środowisko
lotnicze do wzięcia udziału w tym pomyśle, aby uwiecznić to w formie pisanej na niniejszym portalu tego rodzaju teksty. Zamierzeniem moim jest zebranie dużego zbioru, który potem po ich selekcji, będzie można wydać w pierwszej kolejności jako e-książka, następnie w formie papierowej z opracowaniem graficznym i z załączonymi rysunkami satyrycznymi odnoszącymi się do tekstu. Dlatego też, proszę pod wpisem podać swoje imię i nazwisko lub nick /ksywę/ celem umieszczenia później na liście autorów publikacji. Proponuję więc zamieszczanie tekstów pod spodem w komentarzach wybierając wyróżnik anonimowy /ułatwiający publikację na stronie/lub przesłanie tekstu mailem, który następnie umieszczę na stronie.
Najbardziej mi zależy na humorze i niezwykłych wydarzeniach z życia wziętych
Ps. Zastrzegam sobie eliminacje pewnych tekstów jeżeli będą kogoś oczerniały z imienia i nazwiska.
Z poważaniem
instr. pil. Jan Mikołajczyk
Ps. Stronę tą dedykuje powszechnie znanej barwnej postaci
Śp. instr. pil. szyb. i sam.
Józefowi Leonowi Bujakowi
nauczyciel lotnik lekarz medycyny zaczął latać w lipcu 1946 r ostatni lot wykonał w sierpniu 1997 r, instruktor pilotażu samolotowego i szybowcowego pierwszej klasy
Małgosiu,
serdeczne dzięki w imieniu miłośników lotnictwa za udostępnienie materiałów Twojego męża, niech Józiu patrzy na nas z góry i przyczyni się na wesoło, do integracji Naszego lotniczego środowiska.
Jasiu
Drodzy Internauci,
odwiedzający tą stronę, wyrażam zgodę na dowolną publikację zawartej w tym miejscu wszelkich materiałów gdziekolwiek w niezmienionej formie pod warunkiem powołania się na;
Pozdrawiam z uśmiechem
Jasiu Mikołajczyk
UWAGA: NA TEJ STRONIE BEZPOWROTNIE ZOSTAŁO UTRACONYCH 65 WPISÓW TEKSTÓW DOTYCZĄCYCH TEMATU , ZA ZAISTNIAŁĄ SYTUACJĘ ODPOWIADAM OSOBIŚCIE ZA CO BARDZO PRZEPRASZAM, JEST TO WYNIKIEM MOJEJ NIEFACHOWEJ OBSŁUGI, OBIECUJĘ POPRAWĘ. ZAPRASZAM ZATEM NA STRONĘ NR 2, WEJŚCIE PRZEZ ZWIASTUN PANA JASIA.
JASIU MIKOŁAJCZYK
............................................................................................................................................................................................................................
"LOTNICZE PIÓRO BUZIA JUJAKA"
Kraków w czerwcu 1964r.
Józef Leon BujaK
( Jan Bochaczewski)
„A N U S I „
Kiedy Ci ludzie żal i gorycz dadzą
I będziesz chciała pokropić to łzami,
Wznieś oczy w błękit, - do Tego co Władzą.
Władzą na ziemi i nad obłokami.
A jeśli warkot złowi Twoje ucho,
To wspomnij wtedy przyjaciela dzieci,
Który Anulce mówił o czymś such
Bo tylko suchym można żar rozniecić.
Bo tylko suchym można żar rozniecić.
Żar tej miłości za którą ginęli,
Ci pod Tobrukiem i Monte Cassino.
Żar w krematoriach serca ich spopielił.
Abyś się dzisiaj mogła śmiać dziecinko.
Ty bądź na ziemi dzielną, pracowitą.
W sercu podsycaj żar polskiego znicza.
Jemu też kiedyś włócznią pierś przebito.
A mimo wszystko swych łask nam użycza.
Miej w sercu swoim płomień tej miłości,
Który dla Boga i Polski się pali.
Wiedz, - że doczesne wszystkie przeciwności.
Ci dzisiaj wielcy, - jutro będą mali.
Czy Ty na ziemi, - ub ja wśród obłoków,
Zawsze kierujmy do Boga swe znicze.
On nas ustrzeże od fałszywych kroków.
Pozwoli stanąć przed swoim obliczem.
Czy ze skalpelem lub na samolocie,
W imię Chrystusa musimy iść śmiało.
On cierpiał więcej na swojej Golgocie.
On dał nam krew Swą, - dał nam Swoje Ciało.
Wspomnij jak kiedyś na skwerowej ławie,
Słuchałaś czasem moich nudnych wykładów.
Jak wybiegałaś myślą ku zabawie.
Nie chciałaś słuchać życiowych przykładów.
Nie żałuj wcale tych chwil co minęły.
Nigdy zbyt późno nie jest na odmianę.
Staraj się aby teraz nie umknęły.
Abyś do Boga poszła z jakimś wianem.
Nie ważne ile uśmiechów dostałaś.
Ile pieniędzy i prezentów dano.
Ważne jest ile uśmiechów rozdałaś.
I czy przez Ciebie mniej dziś łez wylano.
Każda łza cudza Twą dłonią otarta,
Milsza jest Bogu niż cały różaniec.
Zgojona rana co była otwarta,
Jest jak ten brylant w Twym życiowym wianie.
Bóg będzie sądził nasze życia wiana.
Twoje i moje skrzętnie zważyć każe .
Zadecyduje czy będzie nam dana
Owa szczęśliwość, - grzech, że o niej marzę.
Uczciwość, skromność, odwagę, cierpliwość
Z Bogiem noś w sercu w smutku i radości.
Nieprzyjaciołom daj twardą życzliwość.
Nie daj przystępu pysze i zazdrości.
Nie piszę więcej Kochana Anusiu.
Nie wiem czy dzwonek, - czy warkot mnie woła.
Ty na klinice, lub w domu z Mamusią,
Wiedz, że chowała Ciebie Polska Szkoła.
Szkoła co uczy kochać i pracować.
Szkoła wzniesiona ręką ojców naszych.
Szkoła ucząca pracę uszanować.
Szkoła, - szlifiernia serc naszych i waszych.
Może w tej szkole – szlifierni kryształów,
Były złe węgle, lub zwykłe kamienie.
Bądź zawsze dumną ze swoich ideałów.
Cierniem i Płomieniem.
Nieś więc dziecino serce kryształowe
Z tym orlim znakiem piastowskiej krainy.
Serce z tym znakiem zastąpi Ci mowę.
Życzę Ci ! – wzleć z nim w kosmosu dziedziny.
Niech również między księżyce i gwiazdy
Poleci młody kryształ spod Krakowa.
Niech przetrwa setki świetlnych lat tej jazdy.
Przetrwa ! – bo w sercu Boga z Orłem schował.
A jeśli nie Ty, to może z sióstr która,
Co również Boga z Orłem w sercu nosi.
Zamiast okrzyku : „wpierot” – „partia hura” !
Słowami Boga : - „ POKÓJ WAM” – ogłosi.
Ogłosi światu, że za wolą Boga
Umysł ją ludzki psłał w te dziedziny.
A głos jej zabrzmi jak wielka przestroga,
Dla tych co gnębią dziś ziemskie krainy.
Bo nasza trzecia od słońca planeta
Wstydzi się czasem, że jest Boga tworem.
Zbyt wielu wierzy co pisze gazeta.
A zbyt niewielu chadza bożym torem.
I chyba wszystkie serca kryształowe
Będą musiały wzlecieć nad tę ziemię.
Bo tylko takie znajdą wspólną mowę.
Wtedy Bóg powie: - padół w raj przemieni
Mała Anulko – Dziecinko Kochana !
Dziwi Cię bardzo, - w kosmos lecieć każę.
Kosmos – przenośnia zwykła, wierszowana.
Kosmos to Wieczność i Bóg – o tym marzę.
Kończę Anusiu bazgry rymowane.
Może naiwne, niezdarne i śmieszne.
Pisze je serce zawsze Ci oddane.
Serce co wierzy w Boga – Życie Wieczne
Anusi K. Kraków w czerwcu 1964r.
Józef Leon Bujak ( Jan Bochaczewski)
12.10.1957r..
„BOHATEROWIE BEZ ZASZCZYTÓW „
Zmarszczone czoło w kroplach potu,
Schylone nad silnika blokiem,
Tłuste od smaru zręczne dłonie
Drżą - aby rano był znów gotów.
O świcie jako matka dziecię ,
Za skrzydło na start wyprowadzi.
Zapuści silnik i posłucha.
Musi posłuchać jego przecie.
Jak zawsze czuły swym spojrzeniem
Obrzuci tablicę przyrządów.
Sprawdzi obroty, - iskrowniki ,
Paliwo , olej i ciśnienie.
I znowu przyjdzie po odprawie ,
Ten co mu porwie, hen w obłoki,
Jego maszynę ukochaną,
A on , usiądzie na murawie .
Zatopi się w myślach głęboko ,
Wchłaniając w płuca zapach trawy.
Chociaż ogromnie jest zmęczony ,
Sercem z maszyną jest wysoko.
Czeka wytrwale końca lotów.
Niepokój w sercu dzielnie głuszy ,
O swą maszynę zatroskany ,
W przestworzach szuka jej warkotu.
I kiedy hen , gdzieś wród błękitu ,
Lub między stadem chmur opasłych ,
Rozpozna samolot swój drogi ,
Myślami biegnie do zenitu.
Sercem ulata na spotkanie
By szybciej sięgnąc jej niż ręce.
Wyczuć - czy czasem nie żałosne
Jest jej silnika pracowanie.
A kiedy koła jej już dotkną
Soczystej trawy przy literze ,
Wybiegnie do niej na spotkanie ,
Uśmiechając się przy tym słodki.
Natychmiast zapyta troskliwie ,
Pilota , który na niej latał :
Jak sprawowała się maszyna ?
Na medal - krzyknie opryskliwie.
Wtedy mechanik ucieszony ,
Pogładzi skrzydło samolotu ,
Przytuli twarz do statecznika
Cylindrów dotknie rozpalonych.
I znowu zacznie jak codziennie ,
Troskliwie sprawdzać wszystkie części ,
Przeglądać , czyścić i smarować ,
By wyglądała znów wiosennie.
Wieczorem kończy ciężką pracę.
Wtoczy samolot do hangaru.
wiem , że jestem mu wiele dłużny ,
Lecz dłudu tego mu nie spłacę.
Dlatego wielką wdzięczność moją ,
Dla wszystkich moich mechaników,
W wierszu niezdarnym zapisałem.
Niech długu mego cząstkę biorą.