27 stycznia 2011

Historia: Zanim polecieli bracia Wright



Człowiek spoglądając w niebo, ku krążącym dumnie w powietrzu ptakom zawsze pragnął wzbić się w powietrze. Od tysięcy lat marzył by latać tak jak one.


I marzy do dziś, bo mimo wspaniałych osiągnięć technik marzenie o locie na wzór ptaków wciąż pozostaje niespełnione. Wielu śmiałków podejmowało próby sztuki latania, co zazwyczaj kończyło się tragicznie dla nich samych, dzięki jednak ich ofierze człowiek współczesny mógł do owego marzenia przybliżyć się jak nigdy wcześniej. A co wiemy o tych, którzy próbowali przed braćmi Wright?Wszyscy niemal znamy legendę Ikarze i Dedalu, którzy wzlecieli w powietrze uciekając z Krety po skutecznym wyeliminowaniu Minotaurusa. Polecieli oni na skrzydłach wykonanych z ptasich piór posklejanych woskiem wykonując pierwszy przelot nad wyspami Samos, Paros, Delos i nad Ikarią gdzie tragicznie swój lot na skutek młodzieńczej brawury skończył syn Dedalosa. W świetle starochińskich legend także cesarz Shun latał na uskrzydlonych smokach. Potrafił też wykorzystać dwa słomiane kapelusze w roli spadochronu, skacząc z wysokiej płonącej stodoły. Na czarnym lądzie legendarne latanie nosi już nutkę wojenną, bo oto wojowniczy Kibanga z Ugandy nie dość, że potrafił latać ale z powietrza raził wroga unoszonym z sobą kamiennym ładunkiem. Salomon latał na zielonym jedwabnym dywanie obszywanym złotem, podobnie zresztą jak i książę Persji – Housain. W folklorze słowiańskim znana jest czarownica Baba Jaga, która w charakterze statku powietrznego wykorzystywała latający moździerz. Nasze rodzime, polskie dwórko w tej dziedzinie nie odstaje od światowej czołówki, bo przecież wiedzmy opanowały sztukę przemieszczania się w locie na miotłach. Znany powszechnie Imć Pan Twardowski latał na kogucie, a w Pieninach żył mnich Cyprian co z Czerwonego Klasztoru nad Dunajcem do samego sztyftu Trzech Koron doleciał.


Polacy zawsze wszak w awiacji wiedli prym, więc to rodzime wiedźmy na Łysej Górze pikniki lotnicze urządzały, a Twardowski na księżycu był o wiele wcześniej niż Amstrong. Dopiero jednak znacznie później lataniem zajęło się kronikarstwo. Stąd wiemy o śmiertelnej ofierze prób wzbicia się w powietrze w Rzymie w czasach panowania Nerona, o nadwornym lekarzu kalifa andaluzyjskiego Abdula-Kasima Abasa Firnasa w IX, człowieku ze skrzydłami w Konstantynopolu w 1180 roku oraz angielskim mnichu Olivierze z XI wieku próbujących lotu. Wreszcie w połowie 1250 roku angielski filozof Roger Bacon napisał rozprawę traktującą o możliwościach lotu człowieka, co wielu uznaje za pierwszą datę związaną z historią lotnictwa. Niespełna trzysta lat później genialny artysta, wynalazca i konstruktor – Leonardo da Vinci jako pierwszy w świecie zajął się w sposób udokumentowany praktycznymi zagadnieniami lotnictwa, można by rzecz z sukcesem. Da Vinci opracował teorię spadochronu, a także badał możliwości lotu człowieka przy użyciu ruchomych skrzydeł i aparatu podobnego do dzisiejszego śmigłowca. Budował także kukły z woskowanego płótna, które po napełnieniu gorącym powietrzem się unosiły a zatem nie obce były mu tajemnice aerostatu.


W wiekach następnych historii światowej awiacji zapisały się jeszcze nazwiska hiszpańskiego mnicha Bonaventury z XVI wieku, francuskiego mechanika d’Essona z Reimis z XVII , kowala z Rosji imieniem Czornaj Groza z XVIII wieku i Rosjan: Michniewicza (1871 r.), Spicyna (1880 r.), Mitrejkina i Germana (1890 r.), Fiedorowa i Jarkowskiego rok później, którzy próbowali budować latające mięśnioloty. Także Polacy mieli swoich pionierów lotnictwa. Jeden z nich, wprawdzie pochodzenia włoskiego lecz spolonizowany Tytus Liwiusz Boratyni, opracował w 1648 wieku projekt skrzydłowca napędzanego mięśniami. Znane z literatury są także losy górala Wojciecha Kułacha z okolic Białego Dunajca (Gliczarowa) w 1832 roku, który jako artysta ludowy budował skrzydła, nic jednak więcej nie wiadomo. Wiemy jednak, że w tym samym roku powstała konstrukcja sterowca napędzanego siłą ludzkich mięśni autorstwa Wincentego Smagłowskiego a Aleksander Hryszkiewicz w 1851 w Kownie publikuje dzieło pt.: „Paralot Żmudzina”, w którym opisuje zasady lotu skrzydłowców (czyli mięśniolotów skrzydłowych). W 1867 roku Jan Wnęk, cieśla i rzeźbiarz z okolic Dąbrowy Tarnowskiej na zbudowanych własnoręcznie skrzydłach, wzorowanych na ptasich wykonał udany lot ślizgowy startując ze zbudowanego specjalnie na wieży kościelnej pomostu, potem kilkakrotnie go powtarzając na odległość do 8 km. Ten sam człowiek wcześniej wykonuje też krótkie ślizgi ze zbocza niewielkiego wzniesienia testując swoją konstrukcję, aż 10 lipca 1869 roku na skutek zepchnięcia przez zawistnego współpracownika nasz awiator ginie. Wreszcie w 1975 roku w Paryżu powstaje rower powietrzny zbudowany przez Adama Ostoję-Ostaszewskiego. Ale pierwsi śmiałkowie którzy oderwali się z powodzeniem od ziemi dokonali tego zupełnie inny sposób niż można by przypuszczać obserwując lot ptaka. Pierwsze udane loty człowieka odbyły się bowiem przy użyciu balonu. Z tym przełomowym wydarzeniem w historii opanowania przestworzy wiążą się nazwiska dwóch Francuzów, braci Józefa i Stefana Montgolfier. Otwarcie przyznać trzeba też, że udane wzloty balonem wykonywano już wcześniej z załogą zwierzęca albo bez ale to w balonie braci Montgolfier Pilatre de Rozier i markiz d’Arlander wzlecieli 21 listopada 1783 r. w Paryżu jako pierwsi ludzie... i wylądowali. Pierwszy lot trwał około pół godziny, przy czym to, że był udany należy zawdzięczać raczej szczęśliwemu zbiegowi okoliczności niż konstrukcji, bowiem balon składał się z paleniska i łatwopalnej powłoki też nad nią. Ale już tego samego roku, w pierwszym dniu grudnia inny pionier przestworzy, również Francuz – Cezar Charles, na balonie własnej konstrukcji przeleciał 60 km, w ciągu 2 godzin. W niespełna 2 lata po tym wydarzeniu, Jean Blanchard, również Francuz przeleciał balonem nad kanałem La Manche, ugruntowując początek nowej ery na świecie.


Pod koniec wieku XIX zmodyfikowano założenia konstrukcyjne balonu, tworząc sterowiec.Rozwój sterowców zahamowały wypadki i udoskonalenie samolotu. Warto przy tym pamiętać, że to właśnie sterowce zapoczątkowały lotniczy ruch pasażerski... a nie samoloty! Wracając do balonów związana jest z nimi jeszcze jedna dziedzina lotnictwa jakim jest spadochroniarstwo. Spadochrony przecież tak samo jak pozostałe statki powietrzne umożliwiają lot, wprawdzie właściwie tylko w dół (pomijając spadochrony szybujące, paralotnie, czy paraplany) ale jednak lot. I po Leonardo na pomysł budowy spadochronu wpadł biskup dalmacki Fausto Verancio de Sebenico opisując go w książce „Machinae Nova”. Józef Montgolfier wpadł zaś na pomysł budowy balonu modyfikując właśnie spadochron, który testował zrzucając barana z wieży. Pierwsze spadochrony miały na stale otwartą czaszę rozpięta ponad powłoką balonu i właśnie taki spadochron wykorzystał Jaean Perre Blanchard, który po uszkodzeniu powłoki balonu w 1785 r. odciął ją i z wysokości 1000 m bezpiecznie wyładował w koszu. 22 października 1797 roku w Paryżu Andre Jacques Garnerrin jako pierwszy opuścił balon świadomie skacząc z 700 m, a krótko potem razem z nim zaczęła skakać jego żona. Droga do skrzydeł rozwinęła się jednak z maszyn cięższych od powietrza. W 1809 roku Anglik George Cayley po wielu eksperymentach opublikował traktat, w którym sformułował podstawowe zasady budowy statku powietrznego. Sam zbudował m.in. model prymitywnego śmigłowca. Co istotne jednak zauważył, że kluczem do sukcesu w budowie latających maszyn jest kombinacja stałych powierzchni nośnych (skrzydeł nieruchomych – odmiennych niż u ptaków) z napędem. W 1853, nie wnikając w argumentację, nakłonił swojego woźnicę do odbycia eksperymentalnego lotu szybowcem własnej konstrukcji, wzdłuż doliny pewnej posiadłości w Yorshire. Lot się powiódł, przy czym woźnica odmówił dalszych eksperymentów, rzekłszy „wynajęto mnie do powożenia nie do latania”.


Pomysły maszyn o lataniu snuli też Austriak J. Degen czy Francuz A. De Lambertye. Anglik D. Henson w 1848 roku zaprojektował nawet machinę zbliżoną wyglądem do samolotu ale dopiero Francuz J.M. Le Bris wykonał ze zmiennym szczęściem kilka lotów ślizgowych na pierwowzorze własnego szybowca. Nieco wcześniej krawiec Albrecht Ludwik Berblinger stał się przedmiotem kpin, choć był w swoim czasie bliżej realizacji marzeń o lataniu niż ktokolwiek inny. 30 maja 1811 roku podczas pokazu urządzonego dla cesarza w Ulm (Niemicy), wzniósł się w powietrze, po czym zaraz jednak wylądował w Dunaju, i tak utało się powiedzonko o „krawcu z Ulm” jako określenie wygórowanych ambicji bez pokrycia. Najgorsze jest w jego historii to, że naprawdę potrafił latać. Podczas licznych, potajemnie przeprowadzanych prób udawało mu się szybować. Pechowa próba przelotu przez Dunaj nie mogła się udać z powodu niekorzystnych warunków pogodowych, czego pechowy krawiec był świadom, ale odmówić cesarzowi nie mógł.


W 1879 roku Włoch E. Forlanini zbudował pierwszy latający model śmigłowca, a rok później Francuz Clement Adlerodniósł ogromny sukces. W zbudowanym przez siebie samolocie Eole z czterołopatowym śmigłem napędzanym przez maszynę parową o mocy 30 KM wykonał lot na dystansie 50 m. Drugi, już dwusilnikowy ulepszony samolot jego konstrukcji – Avion III w 1897 rozbił podczas prób po kilku lotach, z najdłuższym na 200 m. Największe zasługi dla rozwoju lotnictwa mają jednak Niemiec – Otto Lilienthal oraz Amerykanin Octave Chanute. Obaj niezależnie od siebie wykonywali loty ślizgowe na szybowcach własnej konstrukcji. Wspólną cechą odróżniająca obu eksperymentatorów ich maszyny od wszystkich konstrukcji wcześniejszych jest zastosowanie sterowania szybowcem w locie.


Zwłaszcza Lilienthal, (nazywany potem ojcem szybownictwa), miał olbrzymie osiągnięcia. W 1889 roku ukazała się jego słynna praca pt. „Lot ptaków jako podstawa sztuki latania” a od 1891 r. zaczął pierwsze udane próby lotu na machinie podobnej do drabiny ze skrzydłami analogicznymi do skrzydeł nietoperza. Lilienthal wykonał około 2000 udanych lotów ślizgowych o długości sięgającej 500 m o łącznym czasie ok. 5 h, także z przewyższeniem wykorzystując prący zboczowe. Latem 1896 roku wykonując próbę na stale udoskonalanym dwupłatowym szybowcu zaopatrzonym w ster głębokości z powodu silnego wiatru upadł na ziemię. Następnego dnia zmarł z powodu obrażeń kręgosłupa. Spadkobiercą dokonań Lilienthal’a był jego uczeń, który kontynuował jego dzieło był Anglik Percy Plicher. Uważa się, że byłby on człowiekiem, który wykonał pierwszy samodzielny i kontrolowany lot samolotem gdyby nie zakończył życia w październiku 1899 roku w podobny sposób jak Lilienthal, bowiem bezpośrednio przed katastrofą kończył budowę pierwszego szybowca napędzanego silnikiem, czyli samolotu. Natomiast Amerykanin Chanute wykonał wprawdzie znacznie mniej lotów, jednak zbudowany przez niego szybowiec dwupłatowy posiadał doskonalszy od maszyn Lilienthal’a układ sterowania, podobny do stosowanych dzisiaj i odznaczał się dobrymi własnościami lotnymi. Ten pionier lotnictwa, Francuz z pochodzenia zbudował zresztą wiele szybowców (w tym wieloskrzydłowy) na których jego asystent A. Herring wykonał ponad tysiąc lotów. Niemal równocześnie do poczynań Lilienthala i Chanute na Ziemiach Polskich Czesław Tański od 1894 roku pracował nad podobną konstrukcją i latał.


Zaś Amerykanie, Orville i Wilbur Wright w 1900 r. zbudowali szybowiec Glider-1, który okazał się mieć słabe własności lotne. Kolejny Glider-2 był dwa razy większy ważył 45 kg i był dwupłatem, posiadał już ster wysokości. Nie był jednak także doskonały. Po roku prób z wykorzystaniem doświadczeń Chanute powstał Glider-3 o 30 m powierzchni skrzydeł, sterem wysokości z przodu a z tyłu sterem kierunku, którym udało osiągnąć się odległość lotu 620 m i czas trwania 20 sekund. I wtedy, w odróżnieniu od wszystkich pozostałych śmiałków bracia W. mieli możliwość sięgnięcia po silnik spalinowy, co też uczynili. I tak w 1903 roku zbudowali pierwszy, prawdziwy samolot z spalinowym silnikiem o mocy 16 KM, którym 17 grudnia 1903 roku w miejscowości Kitty Hawk wykonali serię lotów o długości od 36 do 284 metrów w czasie od 12 do 59 sekund.


I tak zakończyła się pewna era, rozpoczynając jednocześnie inną. Ale to już zupełnie inna historia.
Autor tekstu: Aleksander Sowa

Ps. Masz ciekawy materiał o dowolnej tematyce lotniczej i chciałbyś go zamieścić, prześlij mailem na adres:

Z pozdrowieniem lotniczym
instr. pilot Jan Mikołajczyk

Artykuł: Jak nauczyć sie latać

Latanie to podobno przywilej oglądania Ziemi oczami Boga. Nie wiem czy to prawda,
ale wiem jedno – nie jest to aż takie trudne.
Dla niemal każdego z nas niebo jest takie samo, chmury są przecież tuż nad głowami. Latanie jest od nas tylko o jedne krok. Wystarczy mieć odwagę go zrobić i po nie sięgnąć.
Chcesz wiedzieć jak go zrobić?

Jak zacząć? Aby o lataniu myśleć, kończyć niczego nie musisz. Możesz przecież czytać książki o lotnictwie, zająć się modelarstwem czy interesować się ogólnie lotnictwem. To przecież fascynująca dziedzina. Aby jednak zacząć się szkolić, musisz skończyć gimnazjum, choć oczywiście wyrazić muszą jeszcze na to zgodę rodzice lub opiekunowie. Kolejny krok to badania lekarskie. Nie ma strachu, aby latać w szybowcach wcale nie trzeba mieć zdrowia Gagarina i naprawdę jest niewiele wad, które obecnie kandydatów na pilotów szybowcowych dyskwalifikują. Z pewnością nie są to okulary czy wada postawy. Warto o tym pamiętać, bo wielu ludzi, którzy mogliby latać i być wspaniałymi pilotami nigdy nie zdecyduje się na badania myśląc, że je nie przejdą a po badaniach może okazać się zupełnie co innego.Badanie przeprowadzą specjalne przychodnie. Druga sprawa to wiek. Jeśli myślisz, że trzeba być młodym to również jesteś w błędzie. Na realizację marzeń o lataniu nigdy nie jest za późno. Statystyka mówi przecież, że tylko 15% kandydatów na pilotów jest w wieku 25 lat i poniżej. Aż 30% stanowią ludzie między 25 a 35 rokiem życia. Drugie tyle to uczniowie w wieku od 35 do 55 lat. A zatem do dzieła.

Gdzie się szkolić?Najprościej w najbliższym aeroklubie. Ale nie zawsze i czasem lepiej jest szkolić się w aeroklubie, który jest dalej ale w którym można latać. Bo wprawdzie w każdym się lata ale nie każdy lata. Czasem latają tylko instruktorzy i licencjonowani piloci a młodzi są tylko do prac społecznych. Warto zatem dowiedzieć się czegoś więcej. Jeśli już zdecydujesz, wybierz się tam. Dostaniesz skierowanie na badania lotnicze i podanie o przyjęcie na podstawowe szkolenie szybowcowe. Zaczyna się on od TKS-u.

Co to jest TKS? Teoretyczny Kurs Szybowcowy. Przed szkoleniem praktycznym, a więc zwykle zimą lub wczesną wiosną (przed sezonem) musisz zaliczyć teorię. Jest niezbędna i choć każdy rwie się od razu do latania jest ogromnie ważna. Składają się na nią wykłady z dziedziny prawa lotniczego, wiedzy o szybowcu, osiągów i planowania lotu, meteorologii, nawigacji, procedur operacyjnych, zasad lotu, łączności, bezpieczeństwa lotów, możliwości i ograniczeń człowieka. Łącznie, w zależności od rodzaju szkolenia ten etap trwa do 60 godzin. Zakończeniem tego cyklu jest egzamin, sprawdzający wiedzę i dopuszczające kandydata na ucznia-pilota do szkolenia praktycznego.


Jak wygląda szkolenie praktyczne?


Pierwszy etap praktyki to szkolenie podstawowe. Najważniejsze jest to, że odbywa się metodą dwusterową w kilkuosobowych (4-6) grupach. A zatem latasz z instruktorem na szybowcach (u nas) dwumiejscowych SZD-50-3 Puchacz lub SZD -9 bis Bocian. Można się szkolić za wyciągarką albo za samolotem. Pierwszy wariant jest tańszy i dla początkującego pilota lepszy. Ten etap zawiera naukę takich elementów jak lot po prostej, naukę zakrętów, naukę startu za wyciągarką (lub samolotem), naukę lądowania, budowę kręgu nadlotniskowego, naukę prawidłowego zachowania się w sytuacjach niebezpiecznych, naukę wyprowadzania z korkociągu, loty sprawdzające (egzamin) i ... loty samodzielne. Niestety latania nie można się nauczyć wykonując mniejszej niż 42 liczby lotów z instruktorem w czasie co najmniej 3:20 h plus 10 lotów samodzielnych w czasie nie mniejszym niż 40 minut. Są to oczywiście założenia minimalne i zazwyczaj po prostu uczeń-pilot potrzebuje nieco więcej (20-35%) lotów. Jednego dnia nie można wykonać więcej niż 8 lotów, co oznacza, że na ten etap trzeba zarezerwować przynajmniej dwa tygodnie wolnego czasu, od rana do wieczora. Najlepszym wyjściem są zatem wakacje albo urlop. Wszystko oczywiście przy sprzyjającej pogodzie, a to element wysoce nieprzewidywalny. Jak kobieta. Ważne jest, żeby szkolenie odbywało się metodą ciągłą – najlepiej codziennie, bez przerw, wtedy postępy są największe.

Co dalej?Po praktycznym wyszkoleniu podstawowym otrzymuje się III klasę. Całe szkolenie odbywa się wielostopniowo więc po uzyskaniu III klasy przychodzi czas na kolejne etapy. Uczeń-pilot zalicza więc kolejne ćwiczenia w ramach poszczególnych zadań aby uzyskać licencję pilota szybowcowego PL(G). Zadań jest siedem, każde składa się z kilku ćwiczeń. Aby myśleć o licencji trzeba zaliczyć co najmniej trzy pełne zadania i kilka dodatkowych ćwiczeń z innych zadań. Na tym etapie uczeń-pilot może latać już sam ale tylko pod nadzorem instruktora (z ziemi). Szkoli się na nowe typy szybowców (np. jednomiejscowe). Może przeszkolić się na nowy rodzaj startu (np. hol za samolotem). Uczy się latać na termice i elementów akrobacji podstawowej. Warunkiem uzyskania licencji PL(G) jest uzyskanie nalotu przynajmniej 35 godzin (w minimum 40 lotach) , w tym 15 godzin samodzielnie wraz z przelotem na odległość 50 km. Oczywiście w praktyce jest tak, że trzeba wykonać znacznie więcej lotów. Wprawdzie nie musisz być na lotnisku codziennie, ale to jednocześnie oznacza, że po dłuższej przerwie trzeba wykonać z instruktorem np. 2-3 loty sprawdzające aby móc znów przystąpić do samodzielnego latania wg. aktualnego zadania. Jeśli spełnisz wszystkie warunki można przystąpić do egzaminu teoretycznego i praktycznego przed (LKE) Państwową Lotniczą Komisją Egzaminacyjną.

Co daje licencja?Licencja Pilota Szybowcowego (II klasa) pozwala na samodzielne latanie bez nadzoru instruktora, już jako dowódca szybowca. Na szybowcach dwumiejscowych można latać z pasażerem pod warunkiem wylatania przynajmniej 10 godzin na danym typie. Posiadanie licencji PL(G) daje też najlepszy start do dalszej kariery w lotnictwie i każdy doświadczony pilot to potwierdzi. Można też szkolić się w szybownictwie dalej. Dróg jest kilka – jako instruktor (I klasa) albo rozpocząć karierę zawodniczą. Zawodnik lata na zawodach krajowych i międzynarodowych na sprzęcie wyczynowym w rozmaitych konkurencjach (akrobacje, przeloty itp.) Posiadanie licencji PL(G) ogromnie pomaga w szkoleniu do uzyskania licencji pilota samolotu turystycznego PL(A). Na przykład, w przypadku posiadania licencji szybowcowej kandydat na takiego pilota musi wylatać tylko 30 zamiast 50 obowiązkowych godzin lotu. Prawda jest jednak taka, że szybownictwo daje o wiele więcej. Bo szybowce są trudniejsze od samolotów, więc umiejąc latać na szybowcach jest po prostu łatwiej latać.

Tylko po co?Bo szybownictwo jest przedsionkiem wielkiej awiacji. To przepiękny, romantyczny, czysty i elitarny sport. Skupia wyjątkowych ludzi, połączonych pasją. Szybownictwo to otwarte drzwi na cały świat. Większość pilotów samolotów turystycznych, komunikacyjnych, wojskowych, pożarniczych, agro, ratowniczych i wszystkich innych łącznie ze śmigłowcowymi zaczynało właśnie od szybowców. Bo to wielka szkoła charakteru i umiejętności. To przedsionek wielkiej przygody. Wielkiej przygody życia, więc tylko od ciebie zależy, czy pozdrowimy się kiedyś machnięciem skrzydeł 2 tysiące metrów nad ziemią, czy będziesz za kilka, kilkanaście lat żałował, że nie wstałeś zza biurka i przed nosem umknęło ci życie, które można było przecież tak pięknie przeżyć.
Autor tekstu: Aleksander Sowa
Ps. Masz ciekawy materiał o dowolnej tematyce lotniczej i chciałbyś go zamieścić, prześlij mailem na adres:

Z pozdrowieniem lotniczym
instr. pilot Jan Mikołajczyk


WITAM MIŁOŚNIKÓW LOTNICTWA





INTERNAUCI !
 
LICZĘ NA WAS, ŻE PRZY ZASTOSOWANIU NAJWYŻSZYCH TECHNIK INFORMATYCZNYCH WSPOMOŻECIE MOJE DZIAŁANIA ...



MOIM CELEM JEST, LOT NA MARSA Z BILETEM W JEDNĄ STRONĘ NA ZAŁOŻENIE NOWEJ CYWILIZACJI.
MAM 59 LAT I JESZCZE NA STAROŚĆ CHCIAŁBYM SPEŁNIĆ TO NURTUJĄCE MNIE OD ZAWSZE MARZENIE, PRZECZYTAJ MÓJ WYWIAD DLA 
"PRZEGLĄDU LOTNICZEGO"
Z NASZEJ PIĘKNEJ PLANETY MARZY MI SIĘ, UCZYNIĆ RAJ NA ZIEMI, TYLKO WIDOK NASZEJ PLANETY Z KOSMOSU URUCHAMIA MOJĄ WYOBRAŹNIĘ,
ILE TU JEST JESZCZE DO ZROBIENIA.
W IMIENIU OBYWATELI NASZEJ PIĘKNEJ PLANETY JAKĄ JEST ZIEMIA
POZDRAWIAM MIŁOŚNIKÓW LOTNICTWA 

JASIU MIKOŁAJCZYK

 ''PO CZYNACH GO POZNACIE''

Ps. Oczywiście są to moje marzenia, one nic nie kosztują,
a czasami się spełniają

Polecam stronkę, która będzie szybko zapełniać się treścią tj:

HUMOR LOTNICZY, NIEZWYKŁE HISTORIE

Zapraszam gorąco do wypełnienia jej treścią.








instr. pilot szybowcowy i samolotowy
Jan Mikołajczyk

Masz ciekawy materiał z każdej dziedziny związanej z lotnictwem prześlij go mailem do publikacji.
bloggerlotniczy@gmail.com
............................................................................................................................................
JAK ZAMIEŚCIĆ KOMENTARZ, ZAPYTANIE, ... KROK PO KROKU:
  1. W okienku na samym dole strony Prześlij komentarz jako:
  2. Dokonaj stosownego wpisu dotyczącego tekstu na stronie
  3. Wybierz wyróżnik (strzałka w dół, otworzy się okienko) Anonimowy
  4. Kliknij na Podgląd tekstu (możesz dokonać poprawek)
  5. Kliknij Zamieść komentarz
  6. Uwaga: proszę podpisać się z imienia nazwiska, bądź tzw. ksywą
Ps. Dziękuję za dokonanie wpisu