29 stycznia 2011

Wielcy lotnicy: Jerzy Zaremba



Jerzy Zaremba


Jerzy Zaremba urodził się 8 lipca 1909 r. w Równem na Kresach. W 1914 r. z rodziną przeprowadził się do Kijowa i dopiero w 1922 r. wrócił do Polski, ponownie zamieszkując w Równem. W miejscowym gimnazjum matematyczno-przyrodniczym uzyskał maturę. Po niej przeszedł kurs unitarny w Szkole Podchorążych Piechoty w Wilnie i w październiku 1930 r. wstąpił do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. 15 sierpnia 1931 r. promowany został na podporucznika obserwatora, po czym przydzielony został do 3 pułku lotniczego w Pozananiu. W 1932 r. powrócił do Dęblina i przeszkolił się w pilotażu, a rok później przeszedł kurs wyższego pilotażu w Grudziądzu. Po powrocie do 3 pułku latał w eskadrach myśliwskich. W 1938 r. został dowódcą 131 eskadry myśliwskiej. We wrześniu 1939 r., wciąż dowodzona przezeń 131 eskadra, wchodziła w skład III/3 Dyonu Myśliwskiego, wcielonego w skład lotnictwa Armii "Poznań".
Pierwszego dnia wojny wieczorem, na rozkaz dowódcy lotnictwa Armii "Poznań", Zaremba zorganizował sześcio samolotową zasadzkę na lądowisku Kobylepole. W ciągu następnych dni piloci zasadzki startowali na przechwytywanie wrogich bombowców. 3 września Zaremba wzbił się w powietrze wraz z dwójką pilotów (kpr. Mazurem i por. Grzybowskim) na przechwycenie kilku He 111. Piloci kolejno atakowali bombowce, jednak ze względu na większą prędkość Heinkli, Niemcy uciekli. W walce uszkodzony został ciężko jeden bombowiec, który dymiąc poszedł ku ziemi (każdemu z pilotów przyznano po 1/3 zestrzelonego prawdopodobnie). Ponieważ kpr. Mazur wystrzelał całą amunicję, lądował jako pierwszy, zaś Zaremba i Grzybowski patrolowali dalej. Napotkali kolejne, dziewięciosamolotowe zgrupowanie He 111. W okolicach Wolsztyna Zaremba zestrzelił jednego Heinkla na pewno, a drugiego prawdopodobnie (oba na spółkę z Grzybowskim), jednak podczas wymiany ognia został trafiony w nogę przez tylnego strzelca. Zawrócił i mimo upływu krwi prawidłowo wylądował. Po opatrzeniu, na bezpośredni rozkaz mjr. Mieczysława Mümlera, Zarembę do szpitala w Poznaniu odwiózł lekarz dywizjonu, por. Chełchowski. Dowództwo 131 eskadry objął por. Zbigniew Moszyński.
Jeszcze we wrześniu Zaremba został przewieziony z Poznania do Szpitala Ujazdowskiego w Warszawie; przebywał tam do 3 stycznia 1940 r. Tego dnia uciekł, a następnie przedostał się nad granicę ze Słowacją. Przy przekraczaniu Tatr, nocą z 18 na 19 stycznia, w trudnych warunkach doznał silnych odmrożeń rąk, a rana nogi się odnowiła. Towarzysze wędrówki musieli zostawić go w wiosce Medzilaborce, już po stronie słowackiej. Po dziesięciodniowym pobycie tam Zarembę odnaleźli żandarmi słowaccy, aresztowali i przewieźli do szpitala w Humenne, z którego po wyzdrowieniu miał być zabrany do aresztu. 31 marca 1940 r., gdy lotnik ponownie mógł się poruszać, uciekł ze szpitala i przez Węgry, Jugosławię i Włochy przedostał się do Francji (data przybycia 18 maja 1940 r.). Po kapitulacji Francji ewakuował się statkiem do Anglii.
W Wielkiej Brytanii Zarembie powierzono współorganizowanie 306 Dywizjonu Myśliwskiego "Toruńskiego". 27 października 1940 r. został powołany na stanowisko dowódcy eskadry "A". Od listopada tego roku pełnił tę funkcję w eskadrze "B". Po odejściu mjr. Rolskiego na dowódcę skrzydła, 1 lipca 1941 r. został dowódcą 306 dywizjonu.
14 sierpnia 1941 r. kpt. Zaremba poprowadził 306 dywizjon nad Francję, na osłonę bombowców. W drodze powrotnej Polacy napotkali liczne myśliwce niemieckie, z którymi stoczyli szereg walk. "Toruniacy" zestrzelili dwa Bf 109, jednakże stracili aż trzech lotników - jednym z poległych był Jerzy Zaremba, którego Spitfire rozbił się niedaleko Boollezeele.
Kapitan (Squadron Leader) Jerzy Zaremba odznaczony został Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 9187) oraz Krzyżem Walecznych. Pochowany został na cmentarzu w Dunkierce.

Ps. Masz ciekawy materiał o dowolnej tematyce lotniczej i chciałbyś go zamieścić, prześlij mailem na adres:


Z pozdrowieniem lotniczym
instr. pilot Jan Mikołajczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz